Za kierownicą: Volkswagen Scirocco 2.0 FSI

Powiew świeżości i powtórka historii w jednym. I pomyśleć, że Scirocco to Golf tylko przebrany w dres...

Historia lubi się powtarzać. Tak jak przodek sprzed 35 lat, tak i nowy Scirocco ma bardzo wiele z Golfa. A ściślej z Golfa GTI. I choć w 1974 roku* nie byłem jeszcze nawet w planach, śmiem twierdzić, że różnice w prowadzeniu obu aut były wtedy tak samo wyraźne jak dziś. Teraz, wsiadając do muskularnego i niskiego auta, do głowy nikomu nie przyjdzie porównywać go z miejskim Golfem. Niby podobne, a jednak budzą zgoła inne emocje. Ale od początku.

Niemieccy konstruktorzy od dawna chcieli zbudować auto szybkie, funkcjonalne, a przy tym tanie. Taki Golf z temperamentem. No właśnie, a może by tak Płyta, zawieszenie, nawet silniki nadawały się do przeszczepu idealnie. Potrzebne było jeszcze nadwozie. Oryginalne, elektryzujące. Tym zajął się sam Giorgietto Giugiaro .

W efekcie w 1974 roku w salonach pojawił się pierwszy Volkswagen nazwany tak, jak wiatr owiewający Sycylię i Sardynię.

Po dwóch, a w zasadzie trzech generacjach i 16 latach przerwy Volkswagen odkurzył swoje coupé. I choć ludzie się zmieniają, idea została. Scirocco to nadal auto o dwóch obliczach i w przystępnej cenie. Nawet, a może zwłaszcza w 160-konnej wersji 1.4 TSI.

Kto lubi ciekawskie spojrzenia przechodniów, nie będzie zawiedziony. Sylwetka może się podobać, choć oglądając zdjęcia, wcale nie byłem tego pewien.

Długa maska, wąskie, agresywne reflektory, nisko osadzony dach i przysadzisty tył z mocno napompowanymi błotnikami robią wrażenie. A wnętrze? Trudno wyobrazić sobie lepszą pozycję do jazdy usportowionym autem. Fotele mają niskie siedzisko i boki, które trzymają jak imadło. Po wszelkiego rodzaju SUV-ach i autach typu MPV mam wrażenie, że przepraszam za wyrażenie - tyłkiem szoruję po asfalcie.

Pozytywne emocje mąci jedynie deska rozdzielcza wzięta wprost z Eosa. Owszem, jest ergonomiczna, a wzbogacona o sportowe wstawki nawet atrakcyjna. A jednak sądzę, że producent mógłby się nieco lepiej postarać.

Szybki rzut oka we wsteczne lusterko. Widoczność równa zeru. Wąska tylna szyba i mocno wystające zagłówki kubełkowatych foteli tylnego rzędu skazują kierowcę na czujniki cofania i zewnętrzne lusterka.

Wnętrze optycznie pomniejsza dodatkowo czarna tapicerka (jaśniejsza, "truflowa" wymaga 7 200 zł dopłaty) z czarną podsufitką. Na rodzinne wypady przydałoby się więcej miejsca na tylnych fotelach i ciut więcej przestrzeni w kufrze (295 litrów). Pamiętajmy jednak, że to coupé adresowane jest do "młodych i dynamicznych" - na samotne wypady lub weekendowe wyjazdy z narzeczoną nada się idealnie . Choć wtedy przydałby się mocniejszy silnik. Co prawda 160 koni wystarczy na dojazdy do pracy, ale przecież nie samą pracą człowiek żyje...

Kiedy więc tylko nadarzyła się okazja, ściągnęliśmy inne - dwustukonne Scirocco. Kilka telefonów i niebieskie coupé z manualną skrzynią udało się zamienić na białe z DSG. Efekt? O niebo lepszy. Czy jak w reklamie, ktoś dodał mu skrzydeł?

Pomruk dwulitrowego turbodoładowanego silnika z bezpośrednim wtryskiem nawet wyjazd z garażu potrafi uczynić przygodą. O zaletach DSG nieraz już pisaliśmy. Tutaj ta dwusprzęgłowa skrzynia pasuje jak ulał. Tym bardziej że można ją obsługiwać łopatkami przy kierownicy.

Dzięki zawieszeniu o dobrze dobranej charakterystyce auto pewnie trzyma się drogi. Pomaga mu w tym szeroki rozstaw kół i nisko położony środek ciężkości. Za dopłatą 3 220 zł można zmieniać twardość "zawiasów" (Comfort, Normal i Sport), a przy okazji szybkość reakcji na gaz i pracę jednego z lepszych elektrycznych układów wspomagania kierownicy.

W sumie, choć bazuje na Golfie, Scirocco prowadzi się lepiej. Jest 5 cm szersze (181 cm), 10 cm niższe (140,4 cm) i 4 cm (425,6 cm) dłuższe.

Poza tym przednie koła rozstawiono o 3,6 cm (156,9 cm), a tylne aż o 6,2cm (157,5 cm) szerzej. I już to tłumaczy, dlaczego mamy wrażenie jazdy całkiem innym autem. Mocniejszym, szybszym, zwinniejszym. Jeśli tylko kogoś stać na wydatek 90-120 tys. złotych, powinien być zadowolony. Tym bardziej że potem auto nie jest drogie w eksploatacji (przy spokojnej jeździe spala mniej niż 8 l/100 km).

Niestety, takich śmiałków nie ma na razie zbyt wielu. Scirocco to wciąż rzadki widok na polskich drogach. Szkoda, bo samochód jeździ równie dobrze, jak wygląda , a na dodatek można do niego wybrać jeden z trzech nowoczesnych silników. Oprócz dwulitrowego, dwustukonnego benzynowca wersja 1.4 ma o 38 KM słabszą odmianę (122 KM, cena od 76 540 zł). Jest też coś dla miłośników diesli - poczciwy 2.0 TDI 140 KM to kompromis między osiągami (9,3 s do setki, śr. spalanie 5,1 l/100 km) a ceną (90 340 zł).

Volkswagen Scirocco - kompendium

Gaz

Duża frajda zjazdy, dobra pozycja za kierownicą, oszczędny i mocny silnik, precyzyjny układ kierowniczy

Hamulec

Wtórna deska rozdzielcza w starym stylu (nawiewy na górze, nawigacja poniżej), ciemne wnętrze, smętne kolory nadwozia, ograniczona widoczność w lusterkach i tylnej szybie, mało miejsca na tylnych fotelach, niewielki bagażnik

Summa Summarum

Gdyby nie kryzys już kilka europejskich nacji jeździłoby Scirocco. To ciekawe auto zadebiutowało w nieciekawych czasach. A szkoda, bo konkurencji zbyt mocnej nie ma. Jeździ lepiej niż Golf GTI i jest tańszy niż BMW 1 Coupé. A do tego wygląda całkiem niebanalnie.

*Rok 1974

embed

Gdy Włodarski bawi się samochodzikami, Mroczek moczy pieluchy, a ja jestem w planach, Volkswagen wprowadza na rynek swoje usportowione coupé. Pierwsza generacja ma benzynowe silniki od 1.1 do 1.5 l (50 do 85 KM) i sylwetkę auta sportowego. Duży rozstaw osi (240 cm), nisko montowane siedzenia w szkocką kratę to jego cechy szczególne.

W ciągu 7 lat sprzedano 504 153 sztuk. Druga generacja Scirocco pojawiła się w 1981 r. i była produkowana przez 11 lat. Sprzedano już tylko 291 497 egzemplarzy. Powód to przestarzała konstrukcja (ta sama płyta podłogowa) i podobne nadwozie. Koncern postawił zatem na większe Corrado (płyta Passata) debiutujące w 1988 roku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA