Wszystko, co najlepsze, ale nie dla Kubicy

Wypadek lidera klasyfikacji generalnej, ciekawy start, wewnętrzna rywalizacja Kubicy i Heidfelda, walka Alonso i Massy o zwycięstwo, sprzeczka po zakończeniu wyścigu. Fernando Alonso zwycięzcą jednego z najbardziej ekscytujących Grand Prix XXI wieku! Na Nurburgringu Hiszpan po fantastycznej walce wyprzedził Felipe Massę. Robert Kubica zajął siódme miejsce

Najszybszym bolidem jechał w niedzielę Deszcz z zespołu Pogoda. Wystartował dosłownie kilka sekund przed zawodnikami i zdecydowaną jazdą pokrzyżował plany kierowcom. Po kilkunastu minutach na polecenie Słońca - szefa zespołu - zjechał do boksów, ale w końcówce znów ścigał się z najlepszymi.

W walce o zwycięstwo Deszcz przegrał jednak z mistrzem świata Fernando Alonso. McLaren Hiszpana znakomicie spisywał się na mokrym torze, odwrotnie niż ferrari Felipe Massy. Faworyt Kimi Raikkonen nie ukończył wyścigu, a startował z pierwszego pola startowego. Jego pech na Nurburgringu trwa - Fin co dwa lata ma wielkie szanse na wygraną, ale nie kończy Grand Prix.

Kubica i Nick Heidfeld startowali z piątej i czwartej pozycji i w zmiennych warunkach z powodzeniem mogli walczyć o podium. Ale po zderzeniu między sobą już na pierwszym zakręcie ta możliwość się zamknęła. - Kubica prawdopodobnie tego nie powie, ale na pewno jest bardzo sfrustrowany - oceniał tuż po wyścigu niemiecki dziennikarz Martin Vogt z magazynu "Focus". - Nick miał zbyt dużo optymistycznych hormonów we krwi. Urodził mu się syn, tuż przed wyścigiem wrócił ze Szwajcarii, gdzie po kwalifikacjach odwiedził rodzinę w szpitalu. Jechał nierozważnie. To on zawinił w starciu z Kubicą, to on wypchnął z toru Ralfa Schumachera - mówił Vogt.

Wyścig był niesamowity dzięki pogodzie, która zmieniała się jak nastroje koalicjantów w polskim sejmie. Deszcz zapowiadano, potem te informacje dementowano. Raz padało, raz grzało słońce. Po wstrzymaniu wyścigu ogłoszono, że za 12 minut znów będzie lało. Kwadrans później zapowiedziano, że przez następne pół godziny deszcz nie spadnie. 12. okrążeń przed końcem prognoza mówiła, że ulewa nadejdzie za siedem minut, kropić zaczęło za minutę. - Deszcz nam pomógł - przyznał Alonso.

Kubica vs. Heidfeld

Kubica startował z piątego pola i ruszył fantastycznie! Wyprzedził Heidfelda na prostej, w pierwszy zakręt wjeżdżał w lepszej pozycji. - To kluczowy punkt toru. Tu będą wyprzedzania, szczególnie po starcie. Będzie ciężko, co roku ktoś tu zostaje poza torem - mówił Kubica przed wyścigiem. Doświadczył tego na włóknach węglowych własnego bolidu.

Heidfeld wychodząc z łuku miał Kubicę z prawej strony. Polak jechał przed nim, więc wybrał lepszy tor jazdy, a Niemiec zjechał lewymi kołami na trawę. Stracił rytm i uderzył w bolid Kubicy. Polaka przekręciło tyłem do kierunku jazdy, oba bmw wypadły z toru.

Pierwszy z kilkunastu drobnych wypadków w wyścigu okazał się dla BMW Sauber kluczowy. Kubica i Heidfeld nie wrócili już do walki o pierwszą czwórkę. - Nick nadjechał za szybko, dotknął mnie, przekręciłem się i byłem ostatni - powiedział o zajściu Polak. - Bolid mi potem wibrował, miałem duże problemy z hamowaniem, komunikacją. Samochód powyżej 250 km/h skakał tak, że czasami nic nie widziałem - tłumaczył Kubica. - Robert wypchnął mnie poza tor i dlatego nieszczęśliwie się zderzyliśmy - komentował Heidfeld.

W ciągu kilkunastu kolejnych sekund doszło do kilku stłuczek, zjazdów z toru, ale najgorsze dopiero się zaczynało, bo deszcz lał tak, że po asfalcie woda płynęła. Kierowcy po pierwszym kółku zaczęli zjeżdżać do alei serwisowej, żeby zmienić suche, ślizgające się opony na przejściowe, które dzięki specjalnym nacięciom odprowadzają wodę i zapewniają lepszą przyczepność w deszczu. Ale zjazd do boksów nie był łatwy. Prowadzący Raikkonen wpadł w poślizg na łuku, od którego zaczyna się aleja serwisowa i... wyjechał z niej wracając na tor. Stracił okrążenie, a najgroźniejsi rywale, czyli Massa i Alonso do boksów trafili bez problemów.

Deszcz vs. słońce

Ale Raikkonen powinien być szczęśliwy, że na ślizgających się gumach, obronił się na pierwszym zakręcie. W odstępie kilku sekund wypadali tam Jenson Button, Lewis Hamilton, Adrian Sutil, Nico Rosberg, Scott Speed i Vitantonio Liuzzi. Ten ostatni uderzył tyłem bolidu w dźwig, który zabierał ze żwirowego pobocza potłuczone samochody. Dziennikarze na przemian ryczeli ze śmiechu, kręcili z niedowierzaniem głowami, bezradnie rezygnowali z notowania kolejnych zdarzeń. I zgotowali wielką owację Markusowi Wilkenhockowi. 27-letni Niemiec, kompletny debiutant z najsłabszego Spykera, przez moment prowadził! W sumie Wilkenhock miał swoje 57 minut - po wznowieniu wyścigu szybko stracił kilkanaście pozycji, a na 14. kółku zjechał na trawę i zakończył wyścig.

Wcześniej wyścig przerwano na kilkanaście minut. Porządkowi spychali wodę z asfaltu szczotkami, na prostą start-meta wybiegły ekipy techniczne. Tymczasem zza chmur wyszło słońce i przestał padać deszcz. Alonso, siedząc w bolidzie, zaczął się opalać. Wznowienie nastąpiło przez start lotny, bo na pierwszym zakręcie stała woda i gdyby nie ograniczenie prędkości narzucone przez prowadzący "procesję" samochód bezpieczeństwa, znów byłoby niebezpiecznie. Prawdziwe ściganie zaczęło się po dwóch kółkach. Pierwszy zakręt przez kilkanaście minut był jeszcze niebezpieczny, ale tor stopniowo przesychał. Kierowcy zmienili opony na suche.

Alonso vs. Massa

Kubica po wznowieniu był 11., ale stopniowo przebijał się do przodu, mimo że samochód jechał coraz gorzej. Polak wyprzedził Rubensa Barichello, skorzystał na postojach innych kierowców, awarii Raikkonena i w połowie wyścigu był szósty, przez moment nawet piąty. Gonił go Heidfeld. Po tankowaniu obaj kierowcy stracili po dwie pozycje.

Jeszcze na przedostatnim kółku Kubica był szósty, ale Heidfeld zdołał go wyprzedzić. - Nie mogłem wyhamować przed szykaną, a nie chciałem jej ciąć. Ale może powinienem to zrobić, bo w końcu i tak prawie musiałem się zatrzymać. Z boku zostawiłem za dużo wolnego miejsca - tłumaczył Kubica. - Utknąłem w wyścigu za Robertem, ale kiedy popełnił błąd, wreszcie go wyprzedziłem - mówił Heidfeld.

O zwycięstwo walczyli Massa i Alonso. I cóż to była za walka! Brazylijczyk i Hiszpan ścigali się nie tylko ze sobą, ale także z deszczem. 12. okrążeń przed metą ogłoszono, że w ciągu siedmiu minut będzie padać, pierwsze krople spadły po kilkudziesięciu sekundach. Po zmianie opon na przejściowe Alonso był wyraźnie szybszy. Massa dwa razy się obronił, ale pięć kółek przed końcem kolejnej próby sił nie wytrzymał. Czerwone ferrari i srebrny mclaren przez moment jechały obok siebie, doszło do kontaktu. Wreszcie Alonso odjechał.

Na mecie Hiszpan zawołał kamerzystę i kazał mu sfilmować czarne rysy z lewej strony bolidu. Wymownym gestem zasugerował, że stłuczkę spowodował Massa. Chwilę później o mało nie doszło do rękoczynów przed wejściem na salę konferencyjną. W nerwowym dialogu, gdzie najwięcej mówiły zacięte miny i wymierzone w siebie palce, Hiszpan prowokował Brazylijczyka ciesząc się równocześnie do kamery. Kilka minut później Alonso przeprosił za swoje zachowanie. Ale Massa na te dość oszczędne gesty pojednawcze nie zareagował.

Hamilton vs. pech

Lider klasyfikacji generalnej Hamilton po raz pierwszy w karierze w F1 przebijał się z końca stawki. Ryzykownym, ale doskonałym manewrem wyprzedził Giancarlo Fisichellę, potem na prostej wygrywał z Jarno Trulli i Barichello. Skończył na dziewiątym miejscu, nie zdobył punktu. Jego przewaga w klasyfikacji generalnej nad Alonso zmniejszyła się z 12 do dwóch punktów.

Ale Hamilton, który jako jedyny wrócił na tor po wypadnięciu na pierwszym zakręcie, na Nurburgringu miał wielkiego pecha. W sobotę, pięć minut przed końcem decydującej części kwalifikacji, Brytyjczyk na nowych oponach ustanowił rekord pierwszego sektora i wjeżdżał w szykanę Schumachera, którą tworzą dwa lekkie łuki. Kierowcy pędzą tam z prędkością 255 km/h.

Tuż przed wejściem w lewy łuk prawa przednia opona na skrzywionym kole zawadziła o część bolidu i pękła. Hamilton wypadł z trasy i kilkadziesiąt metrów dalej wbił się w stos opon. Miał ogromne szczęście: żwirowe pobocze było w tym miejscu szerokie, co pozwoliło mu wytracić prędkość. Zatrzymał się w oponach, a nie na barierze betonowej lub stalowej. Poza tym bolid wbił się w gumy pod niewielkim kątem.

Hamilton zaraz po wypadku zdjął ręce z kierownicy, zaczął nerwowo ruszać nogami. Po kilkudziesięciu sekundach pojawiła się ekipa ratunkowa, która pomogła mu wyjść z rozbitego bolidu. Brytyjczyka położono na nosze - był przytomny, leżąc machał prawą ręką i pokazywał uniesionym kciukiem, że wszystko z nim w porządku. Karetką przewieziono do centrum medycznego, a potem helikopterem do szpitalu wojskowego w Koblencji. Badania nie wykazały żadnych obrażeń. W niedzielę rano główny lekarz FIA Gary Hartstein dopuścił Hamiltona do startu.

Cytat Grand Prix

"Pędzi, pędzi bolid,

 

niczym błyskawica.

 

Hej! Z wierzchu beemwica

 

a w środku Kubica!"

30-osobowa grupa fanów Polaka z Elbląga (identyczne koszulki z napisem "Robert Kubica" i własnymi nazwiskami na rękawkach) ułożyła własne słowa do piosenki Skaldów "Kulig". Kibice z innych krajów byli zszokowani, kiedy zaczynał się chóralny śpiew pod trzepoczącą biało-czerwoną flagą.

Wyniki Grand Prix Europy:

Klasyfikacja MŚ kierowców (po 10 z 17 eliminacji):

Klasyfikacja MŚ konstruktorów (po 10 z 17. eliminacji):

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.