Nielegalne wyścigi aut po Bydgoszczy

Na Kamiennej, Kujawskiej i Armii Krajowej ścigają się kierowcy szaleńcy. I chwalą się wyczynami w internecie

Środek miasta. Na liczniku 180 km/h, w jednej ręce kierownica, w drugiej kamera rejestrująca szaleńczą jazdę. Do Bydgoszczy dotarła moda na bicie ulicznych rekordów prędkości, którymi młodociani piraci drogowi chwalą się w internecie.

Kilka lat temu film "Szybcy i wściekli" zapoczątkował modę na nielegalne uliczne wyścigi. Teraz pojawiła się nowa szaleńcza zabawa - kręcenie filmów z bicia rekordów prędkości na ulicach miast. Młodociani kierowcy rozpędzają swoje podrasowane samochody do ponad 200 km/h, nagrywając wskazania licznika i migające za oknami budynki.

Niestety, moda ta dotarła już do Bydgoszczy. W internecie znaleźliśmy kilka filmów z bicia rekordów m.in. na ul. Kujawskiej, Armii Krajowej i Kamiennej. Na Kujawskiej jeden z piratów rozpędził swojego opla tigrę do 180 km/h. Inny w szczycie pędził Kamienną z prędkością 160 km/h (w tym miejscu obowiązuje ograniczenie do 80 km/h). Na filmie widać raz prędkościomierz auta, a raz obraz przed szybą samochodu. Na nagraniu słychać, jak mijani kierowcy trąbią na szaleńca. Ten jednak nie zwolnił nawet przed skrzyżowaniem z Fordońską. Przejechał je z ogromną prędkością. Ale jak sam pisał, to była tylko przejażdżka na luzie i stać go na więcej. Przykład jest zaraźliwy. - Też będę się musiał tam przejechać - dopisał inny internauta.

O filmach, które znaleźliśmy w internecie, od razu poinformowaliśmy bydgoską policję. - Porażające - powiedział Jacek Krawczyk, rzecznik KWP w Bydgoszczy po ich obejrzeniu. - To działanie nie tylko wbrew przepisom, ale i zdrowemu rozsądkowi. Oni szafują nie tylko swoim życiem, ale innych ludzi - dodał. Policjanci obiecali szczególne monitorowanie niebezpiecznych ulic.

Głupia zabawa już zbiera ponure żniwo. Pół roku temu dwóch młodzieńców zginęło podczas szaleńczej jazdy ul. Fordońską. 7 marca rozpędzone bmw uderzyło o 1 w nocy w drzewo przy ul. Wały Jagiellońskie. Kierująca autem 25-letnia dziewczyna zginęła na miejscu. Jej koleżanka zmarła godzinę później w szpitalu. Prokuratura podejrzewa, że do tego wypadku również doszło przy okazji ulicznych rajdów.

Policjanci przyznają, że nie są w stanie całkowicie wyeliminować z ruchu zmotoryzowanych szaleńców. Perspektywa 500-złotowego mandatu i 10 punktów karnych nie odstrasza od łamania przepisów 20-latków spragnionych adrenaliny. - Zwrócimy baczniejszą uwagę na tego typu kierowców. Niestety, nie możemy być wszędzie. Dlatego liczymy na sygnały od osób, które zauważą ich w akcji - mówi.

Do identyfikacji niebezpiecznych kierowców nie mogą też posłużyć zamieszczone w Internecie filmy. Pozostaną bezkarni, bo obraz nie pozwala na ich rozpoznanie.

* Dziś w nocy autor usunął filmy z serwisu YouTube.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.