Zwierzę na drodze? Gwiżdż na nie!

Gwizdki odstraszające zwierzęta rozdawane są na autostradzie A2, przy punktach poboru opłat.

Gwizdki montuje się z przodu pojazdu, pod światłami. Kiedy samochód rozpędza się do ponad 60 km/godz. - gwiżdżą, wydając ultradźwięki, które odstraszają zwierzynę.

Gwizd nie jest słyszalny dla ludzi ani dla zwierząt przewożonych w aucie, ostrzega tylko te jelenie, dziki czy lisy, które znajdują się przed samochodem, w bliskiej odległości.

Te zmyślne urządzenia rozdawano wczoraj kierowcom aut osobowych na autostradzie A2. - Mamy do rozdania 6 i pół tysiąca gwizdków. To już druga porcja, bo w maju rozdaliśmy ich 3 i pół tysiąca - mówiła Katarzyna Krzyżaniak z Autostrady Wielkopolskiej.

Gwizdki są produkowane w Chinach i tam stosowane. Autostrada Wielkopolska postanowiła kupić i rozdać gwizdki w ramach programu Europejskiej Karty Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - To projekt Komisji Europejskiej, w ramach którego prywatne firmy w porozumieniu z komisją zobowiązały się podejmować różnorakie przedsięwzięcia, które mają na celu zmniejszenie liczby wypadków o połowę do 2010 r. w całej Europie - mówi Krzyżaniak.

Co miesiąc na autostradzie dochodzi do 3-4 wypadków spowodowanych zderzeniem ze zwierzętami. - Autostrada jest ogrodzona, ale siatki zabezpieczające są czasem niszczone przez ludzi lub zwierzęta, które dostają się też na drogę przy przejściach na węzłach komunikacyjnych. Nie da się tego uniknąć - tłumaczy Krzyżaniak. - Gwizdki mają poprawić bezpieczeństwo podróżnych nie tylko na autostradzie, ale przede wszystkim dalej, na drogach krajowych, gdzie tych wypadków jest najwięcej - podkreśla.

Zwierzęta na autostradzie A2 to problem, na który często skarżą się kierowcy. - Wpadłem na dzika zaraz przy wjeździe na autostradę w Koninie, o drugiej w nocy. Dzik był już martwy, rozjechany chwilę przedtem przez tira. Leżał na lewym, szybkim pasie ruchu. Całe szczęście, że nie zdążyłem się jeszcze porządnie rozpędzić i skończyło się tylko na uszkodzeniu auta. Od policjantów, którzy przyjechali na miejsce, usłyszałem, że takie wypadki zdarzają się na A2 nagminnie. Niedawno ktoś zderzył się z łosiem. To znaczy, że zabezpieczenia są niedostateczne - relacjonował "Gazecie" swoją kolizję jeden z kierowców.

Zarządca autostrady twierdzi, że zabezpieczenia są zgodne z normami, wnioskuje też do Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad o ustawienie znaków "Uwaga na zwierzęta".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.