W swoich ustaleniach Jacek Dominik powołuje się na niedawny wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Zdaniem prawników to wprowadzanie społeczeństwa błąd.
Tymczasem wiele osób zdążyło już złożyć wnioski o zwrot nadpłaconej akcyzy od używanego auta, sprowadzone z terytorium UE. Jeśli ministerstwo będzie działać w ten sposób, jak zapowiada minister, wielu właścicieli aut nie tylko nie dostanie zwrotu, tylko będzie musiało dopłacić. To dlatego, że akcyza miałaby być ustalana w zależności od rynkowej ceny auta a nie tej, po której zostało ono kupione i która zdaniem ministerstwa jest nagminnie zaniżana. Jacek Dominik uważa, że na takie działania pozwala mu wyrok ETS. Prawnicy - że wręcz przeciwnie.
"Trybunał uznał, że niezgodne z prawem unijnym były wysokie stawki akcyzy, a nie podstawa opodatkowania, czyli cena zakupu pojazdu. Ponadto angielska, francuska oraz niemiecka wersje językowe wyroku ETS mówią o cenie zakupu, a nie cenie rynkowej." Mówi w rozmowie z Pulsem Biznesu Jerzy Martini, doradca podatkowy z Baker & McKenzie.
Zdaniem Martiniego wyrok działa tylko w jedną stronę, tzn. oznacza on, że wysoki podatek był sprzeczny z prawem UE. Ministerstwo nie może jednak wykorzystywać wyroku do ponownego wyliczania podatku.
Specjalna ustawa, która umożliwi urzędom skarbowym weryfikację akcyzy aut sprowadzonych od 1 maja 2004 roku po wstąpieniu polski do UE ma zostać przygotowana przez resort finansów w marcu. Oznaczałoby to de facto działanie prawa wstecz.
Od wstąpienia polski do Unii do kraju sprowadzono ok. 2,5 milionów samochodów.